wtorek, 24 marca 2015

Rozdział 1

Erin otworzył oczy i ze zdziwieniem zdał sobie sprawę że mimo uderzenia które dokładnie pamiętał nic go nie boli. Mrugając rozejrzał się po pomieszczeniu w którym się znajdował.
Było w nim tylko wygodne ale nie duże łóżko, szafka obok oraz pusty fotel, wszystko w ciemnych kolorach, ładne i wyglądało na kosztowne ale nie w jego guście.
Nagle usłyszał ciche skrzypnięcie i musiał ze zdumieniem przetrzeć oczy
-Hun?- Zapytał nie dowierzając, że znów widzie dawnego przyjaciela. A może jednak umarł?
-Właściwie mam nazywają mnie Lyf- uśmiechnął się do niego- i jesteś w moim domu- usiadł na łóżku ale chłopiec nic nie poczuł
-Nie rozumiem- jęknął Erin zdając sobie sprawę, że zaschło mu w ustach
-Opiekowałem się tobą bo takie dostałem rozkazy. Mama przed śmiercią chciała bym to zrobił. Czemu nie wiem, nigdy się na tym nie zastanawiałem ale od ciebie bije jakieś światło....Przepraszam zagalopowałem się- machnął ręką i pojawiła się w niej szklanka z sokiem którą podał swojemu podopiecznemu ten zaczął pić łapczywie ale nie spuścił z niego wzroku- Zdajesz sobie sprawę- zaczął znów Lyf- że nie jestem człowiekiem. Ty zawsze byłeś tak bardzo wrażliwy na to co magiczne. Ja jestem Elfem Ziemi. Nie jestem tak wysoko urodzony jak moja kuzynka Vanja ale mam pewne przywileje. W każdym razie uratowałem cię ale nie do końca wiedziałem co robić, nie potrafię uzdrawiać więc przeniosłem cię do mojego świata....Czy to rozumiesz?- Spojrzał na chłopca który zastygł w bez ruchu gdy ten zaczął mówić
-Trochę- przyznał Erin wciąż zagubiony- A co teraz będzie ze mną?
-Zostaniesz tu- Errdil zmaterializował się przed nimi- Nie wiem ludzie nie mogą tak sobie podróżować między światami, mógłbyś zginąć. Oczywiście jeśli chcesz poszukam jakiegoś....
-Zostaję!- Krzyknął nagle chłopiec, nawet się nad tym nie zastanawiając ale po co miałby wracać. Tu czuł się dużo lepiej i swobodniej niż kiedykolwiek w życiu- To znaczy jeśli nie sprawię kłopotu- spuścił wzrok zażenowany. Nowy mężczyzna był piękny inaczej nie dało się tego określić i biło od niego takie ciepło, spokój że chciał mieć go zawsze przy sobie
-Nie sprawisz- odpowiedzieli jednocześnie ale Errdil na chwilę zatrzymał wzrok na drugim elfie- Wszyscy będą ci przyjaźni- mówił dalej jasnowłosy- i mamy tylko jedną prośbę, trzymaj się z daleka od Calin'a- te słowa wypowiedział bardzo poważnie i Erin zrozumiał że z jakiegoś powodu jest to bardzo ważne
-Ja przecież nawet nie wiem kto to jest- powiedział spokojnie coraz bardziej zdziwiony i trochę przestraszony. Mógł przyjąć do wiadomości że jest winnym świecie, że magia istnieje a jego przyjaciel był elfem ale dziwne ostrzeżenie dało mu do myślenia bardziej niż wszystko inne.
-To Książę Wiatru niebezpieczny sadysta ale jest też najbardziej uwodzicielski z nas wszystkich, dam ci amulet który ostrzeże cię gdy będzie w pobliżu. Wasze spotkanie nie skończy się dla ciebie dobrze
-Obiecuję go nie spotkać- Erin chyba nie chciał spotkać tego kogoś. Zaczęła też boleć go głowa i przymknął oczy
-Śpij teraz maluszku- Lyf pogłaskał go po policzku- Errdil dostarczy ci ochronę gdy tylko się wyśpisz. Tamtego elfa już nie  było ale przyjaciel użył drzwi.
Gdy tylko Erin został sam od razu zasnął.

Calin siedział na wygodnym fotelu sączył powoli piwo i przyglądał się z coraz większym znudzeniem jak pięciu najurodziwszych mężczyzn w klubie rywalizuje o jego uwagę, mimo że on już wiedział których zabierze ze sobą wciąż lubił takie zabawy. Dziś jednak nie miał nastroju.
Po prostu siedział trochę zły bo przyjaciel dziś go wystawił. W końcu wstał i kiwnął głową na dwóch młodych braci bliźniaków, może to trochę go otrzeźwi.

Erin wyspał się i gdy tylko otworzył oczy zobaczył przy łóżku tacę z jedzeniem i ładny wisiorek zrobiony ze srebra bardzo delikatny. Do niego doczepiona była karteczka pięknym pismem informująca go że to ochrona przed tym strasznym elfam.
Chłopiec uśmiechnął się i zaczął jeść. Dopiero gdy zaspokoił głód jeszcze raz rozejrzał się po pokoju i zobaczył że na fotelu leżą jakieś ubrania. Z ciekawości podszedł do nich.
Materiał był miękki i delikatny. Koszula bardzo lekka ale też obcisła, w kolorze jasno niebieskim takim jak jego oczy. Spodnie również odsłaniały wiele ale były bardzo wygodne,zielone zobaczył że nigdzie nie ma butów ale on sam nigdy ich nie lubił więc gdy tylko założył wisiorek wyszedł z bezpiecznej sypialni by zwiedzić swój jak przypuszczał nowy dom.
Trochę było mu smutno że został sam ale przecież nie jest dzieckiem i sobie poradzi. Wiedział że nic się mu tu nie stanie, po prostu to czuł.

-Wspaniały prawda?- Chłopak od dłuższej chwili przyglądał się portretowi wysokiego ciemnowłosego mężczyzny gdy rozległ się za nim jakiś głos. Odwrócił się gwałtowne i zobaczył niewysokiego jasnowłosego chłopaka o czarnych oczach. Wyglądał jakby był mniej więcej w jego wieku ale przecież mógł mieć i tysiące lat- Ale nie jest dla ciebie ludzki chłopcze
-I tak też słyszałem. Jestem Erin- wyciągnął do niego rękę. Ten przez chwilę tylko się jej przyglądał a w końcu ujął ją w obie swoje
-A ja Kael Elf Słońca. A ty jesteś podopiecznym Lyf'a- znów zwrócili wzrok na portret- Calin. Boski Książę Wiatru ale zabił tylu mężczyzn. Ciebie też dopadnie jeśli tylko ściągniesz ten wisor. Nie sprawi ci bólu, nie gdy nie będziesz tego chciał ale...- zagryzł wargi- nie ważne ty nie masz się czym przejmować
-Jesteś pewny?- Zapytał Erin trochę przestraszony tym wszystkim- Wszyscy których tu spotykam mówią jaki jest niebezpieczny
-Osobiście cię ochronię- objął go po przyjacielsku- A teraz chodź zaprowadzę cię do Księżycowej Wody bo nie obraź się ale śmierdzisz
-No wiesz- obraził się sztucznie. Mimo że dopiero ci poznał elfa wydawało mu się że przyjaźnią się od lat co było dziwne bo wcześniej nigdy nikomu aż tak nie ufał- Co to Księżycowa Woda?- Zapytał gdy byli już za zakrętem
-Zobaczysz- powiedział tylko Kael i otworzył białe wysadzane czerwonymi kamieniami drzwi.

Errdil pokręcił tylko głową gdy zobaczył przyjaciela, który właśnie pozbywał się swoich nowych zdobyczy
-Ani słowa- warknął Calin zakrywając ciało- Idziesz do Wody?
-Chętnie- zgodził się młodszy elf- Twój brat ma zamiar wziąć pół elfkę. Chce cię prosić o błogosławieństwo. Wasz  ojciec i jego matka już nie żyją a Vanja jest młodsza....
-To jego sprawa ale nie mogę się temu sprzeciwić. Jeśli tego chcę dam swoje pozwolenie chociaż was nie rozumiem. Ty też mówisz tylko o miłości.- prychnął cicho
-Kiedyś i ty to zrozumiesz przyjacielu- uśmiechnął się tajemniczo jasnowłosy elf i weszli do basenu z Księżycową Wodą.
Errdil zauważył niewysoką postać.Całkiem nagi młody chłopak jeszcze właśnie wymykał się drugim wyjściem z pomieszczenia. Wspaniały pomyślał. Nigdy jeszcze go tu nie spotkał ale postać zawróciła mu w głowie i pragnął dobiec do niego wciąż w ramiona i tak trwać. Wiedział że w końcu spotkał swoją bratnią duszę
-Kael- usłyszał głos przyjaciela- Pobiera nauki od Lyf'a. Za rok poślą go na Ziemię
-Nie jeśli ja mam coś do powiedzenia- Errdil zacisnął pięści i już wiedział co powinien zrobić- Kto jest nad nim?
-Tylko Lyf to elf Słońca jego rodzice odeszli gdy skończył 150 lat
-Dużo wiesz- spojrzał na Calin'a podejrzliwie
-Jestem zwierzchnikiem brata muszę wiedzieć takie rzeczy- rozebrał się do naga i wskoczył do wody.
Nagle jednak coś go tknęło i spojrzał na Magiczne Skały za którym wcześniej zniknął młody elf. Przez chwilę wydawało mu się że widzi ślicznego chłopca za którym jego dusza może tęsknić ale szybko otrząsnął się z tych myśli bo przecież on nie miał bratniej duszy a i nie mógł być to człowiek bo tylko on ich tu sprowadza i nigdy nie błąkają się po pałacu, no i nie są przecież dziećmi. Nie był całkiem potworem chociaż wielu uważało inaczej. Nigdy przez tysiące lat nie tknął dziecka, wolał też doświadczonych kochanków,z takimi było zabawniej.

-A więc ochrona działa- uśmiechnął się Erin gdy uciekli zanim niebezpieczny elf wszedł do pomieszczenia
-I tak miało być- i on się cieszył bo polubił chłopca- Chcesz zobaczyć ogrody?- Mimo wszystko dobrze byłoby go stąd zabrać
-Co tu właściwie robisz Lyf jest Elfem Ziemi a ty Słońca więc...
-Szkoli mnie żebym przejął jego obowiązki. Za rok poda mi imię człowieka którym będę się opiekować. Tak jak wcześniej on tobą ale to zawiłe. Najlepiej jak o tym poczytasz
-Tak zrobię- zamrugał oczami gdy zobaczył ogród. Drzewa  były różnobarwne, niektóre wisiały w powietrzu nigdy nie widział też tak wspaniałych dużych kwiatów. Tylko trawa była jak w domu a przynajmniej tak mu się wydawało bo pod jego stopami zmieniała się w czyste złoto by znów po kilku chwilach być zwykłą trawą.
-Wiedziałem że ci się spodoba- Keal usiadł na słońcu Erin zrobił to samo i w milczeniu oglądali cuda wokół nich.

piątek, 20 marca 2015

Prolog

Calin z Rodu Wiatru pochylał się nad swoim najnowszym kochankiem.
Nie miał już z niego pożytku. Ludzie tak szybko się kończyli, mimo to mężczyzna posłużył mu przez dwa tygodnie co stanowiło swojego rodzaju rekord.
Przystojny czarnowłosy mężczyzna o niemal białej skórze pokrytej kunsztownymi tatuażami, umięśniony o intensywnie zielonych oczach ze szpiczastymi oczami zarzucił na siebie błękitny lekki płaszcz i wyszedł z komnaty pogrążonej w całkowitej ciemności. Już nie interesował się zdobyczą i wiedział że czas poszukać nowej. Upodobał sobie ludzi bo nimi łatwo było manipulować a ich cierpienie również sprawiało mu przyjemność większą nawet niż uciechy ciała.
Był członkiem Wysokiej Rady, jednym z książąt i mógł sobie na to pozwolić.
Szedł teraz przez jasny korytarz po marmurowej posadce by spotkać się z przyjacielem Errdil był z Rodu Ognia, byli swoim zaprzeczeniem tamten szukał wśród ludzi Prawdziwej Miłości dla niego ona nie istniała. Różnili się też fizycznie ognisty elf był szczupłym młodzieńcem o jasnych włosach i czarnych jak noc oczach które ciągle się śmiały.
Dziś znów wyruszali do Świata Ludzi a to wymagało przygotowań.

Erin Watt nie miał dobrego dnia, właściwie on nie miał dobrego roku ani nawet dobrego życia. Odkąd pamiętał mieszkał tylko z  surową ciotką i jej tak zwanym przyjacielem który wciąż do dręczył. Dręczyli go oboje chociaż każdy na swój sposób. Nie miał też żadnych przyjaciół a odkąd skończył 15 lat zdał sobie sprawę że nie interesują go dziewczyny, właściwie to nie powinno go zaskoczyć. Z jego wyglądem a miał tylko 150 cm wzrostu był szczupły jasnowłosy z dużymi niebieskimi oczami długimi rzęsami, miękkimi rysami i pełnymi ustami nie mogło być inaczej, no i jeszcze to imię jak dla panienki.
Gdy był mały uciekał w świat baśni miał bujną wyobraźnię i nie raz opowiadał że widzi w lesie czy na ulicy kogoś kogo nie powinno tam być.
Miał też wymyślonego przyjaciela ale to również nie skończyło się dla niego dobrze bo przestał go widzieć dopiero kilka miesięcy temu. Na dodatek to Hun, jak chłopak go nazwał sam się z nim rozstał mówiąc że jest już duży i sam sobie poradzi.
Od tego czasu Erin użalał się nas sobą i coraz więcej czasu spędzał z nosem w książkach. W małym Kanadyjskim miasteczku jeśli nie byłeś w bandzie chuliganów i tak nie było wiele do roboty.
Jedyną osobą z którą jeszcze rozmawiał była właścicielka antykwariatu dziwaczka która twierdziła że potrafi widzieć przyszłość.
Tego wieczoru wracał właśnie od  pani Mey z nową książką pod pachą, wciąż podkładała mu pod nos mity, baśnie i romanse a on nie potrafił odmówić.
Zatrzymał się przed nowo otwartym sklepem ze sprzętem sportowym chyba tylko po to żeby udowodnić sobie że jest młodym mężczyzną i nagle poczuł silne uderzenie w głowę.
Ostatnie co pamiętał to rozmazana sylwetka dawnego wymyślonego towarzysza zabaw po czym ogarnęła go ciemność.

Lyf elf Ziemi opiekował się Ludzkim chłopcem bo tak nakazała mu matka. Lubił małego Erin'a ale gdy ten dorósł musiał go zostawić chociażby po to by tamten zaczął interesować się ludźmi, tak było zdrowiej, bezpieczniej.
Od czasu do czasu jednak zaglądał do podopiecznego i tak było też tego wieczoru. Właściwie to był też tu u Mey pół efki którą od jakiegoś czasu uwodził z różnym skutkiem.
Dobrze jednak się stało że poszedł za chłopcem bo wpadł on w niespodziewane tarapaty. Nie wiedząc co ma robić zabrał go do swojego domu w Świecie Elfów, tylko tam mógł mu pomóc bo przecież nie znał się na leczeniu, nie wiedział że przebywa tu  też Calin, mimo że byli przyrodnimi braćmi ,bo elfy Wiatru często łączyły się z innymi, jakoś nigdy go nie polubił i starał się schodzić z drogi.