środa, 17 czerwca 2015

Rozdział 6

-Coś ty na Wszystkie Duchy zrobił?!- Lyf nigdy nie był tak wściekły. Gdy tylko dowiedział się co zrobił Calin od razu przeniósł się do jego komnat
-Wziąłem sobie to czego chciałem- starszy z braci nalał do kielichów wino- Nie jesteś w stanie uwierzyć, że chłopiec jest dla mnie drogi?
-Proszę- prychnął młodszy elf i wziął ze stolika trunek po czym upił łyk dla uspokojenia- chciałeś go do łóżka, nie wiem tylko czemu Rada cię nie przejrzała
-Pani Przeznaczenia wstawiła się za mną wiesz że zawsze bardzo mnie lubiła. Kto wie może ona jedyna nie uważa mnie za zwyrodnialca- usiadł na przepięknym zdobionym fotelu i czekał aż brat zrobi to samo
-A może ma co do ciebie jakiś plan- Lyf również usiadł- Vey był pierwszy i wiem że szczerze chce tego małżeństwa. Sam go poślubię jeśli będzie trzeba
-Nie- Calin z uśmiechem pokręcił głową- Reu już zajął się twoim wybrankiem a ty kochasz tą swoją pół krwi, chcesz ją poślubić?
-Nie zrobisz tego- warknął wściekle
-Więc zostaw go mi. Za rok góra dwa zwrócę go społeczeństwu a wtedy jakiś pozbawiony Towarzysza elf z chęcią go weźmie- upił łyk wina i zaczął bawić się kielichem- Masz tydzień czasu do namysłu wezmę go tak czy inaczej ale jesteś moim bratem jedynym który mi pozostał więc daję ci szansę-  po tych słowach nastała niemal złowroga cisza i Lyf wiedział, że przegrał. Jedyna pociecha w chłopcu ale Calin zdążył już zasiać w jego duszy swoje ziarno.

Keal jeszcze nigdy w życiu nie był tak szczęśliwy. Errdill z dnia na dzień starał się o niego coraz bardziej i widać było, że starszemu elfowi bardzo na nim zależy. Chłopka martwił się tylko o jedno. Jego marzeniem od dziecka było pracować na Ziemi ale teraz mając Towarzysza wiedział, że może być trudno z wypełnieniem misji.
Rano po balu gdy tylko się obudził wiedział, że musi odwiedzić przyjaciela może Erin będzie wiedział co powinien zrobić no i przecież musi wypytać go o Vey'a i czy coś będzie z tego małżeństwa.
Szedł właśnie do chłopca gdy zobaczył za rogiem całującą się parę. Nie chciał im przeszkadzać ale im bardziej się im przyglądał tym bardziej wiedział, że będą kłopoty.

Erin wyszedł z wanny z błogim uśmiechem na ustach, wciąż miał w pamięci wczorajszy bal i swojego przyszłego męża. Polubił starszego elf'a i miał nadzieje, że mimo że nie było między nimi miłości to wszystko będzie dobrze
-Nie uwierzysz co się stało- do jego sypialni wbiegł zaaferowany Keal
-Pewnie coś dobrego skoro nie przeszkadza ci że jestem nagi- roześmiał się chłopiec- Coś z twoim Towarzyszem?
-Nie- młody elf dopiero teraz spojrzał na przyjaciela który zdążył się już owinąć tym co miał pod ręką co okazało się kocykiem z misiami który dostał od Mey w ramach żartu na 14 urodziny- Pięknie mój drogi wyglądasz jak prawdziwy mężczyzna- zaczął się śmiać i upadł na łóżko
-Mów co się stało- warknął Erin zawstydzony
-Z twojego ślubu nic nie będzie- teraz spoważniał- Widziałem Vey'a i Reu jak się całują i nawet za bardzo się z tym wszystkim nie kryją
-Cóż- chłopak był mimo wszystko zraniony- wiedziałem, że mnie nie kocha....Co to za Reu?
-No właśnie i tu jest problem- westchnął Keal- jest dłużnikiem Calin'a i myślę że to wszystko jego sprawka
-Mam nadzieje, że jednak go nie zrani. Polubiłem go- Erin uśmiechnął się- A ty z czym do mnie przychodzisz o poranku?
-Moja misja na Ziemi. Chcesz śniadanie?- Zanim jednak przyjaciel odpowiedział na stole pojawiło się jedzenie i kawa od której młody elf był uzależniony
-Co z twoją misją? Przecież Lyf dobrze cię przygotował i jeszcze tylko kilka miesięcy. Masz może już Podopiecznego?
-Nie jeszcze nie- uśmiechał się elf szykując sobie sałatkę- ale chodzi mi o Errdill'a, nie pozwolił mi na to wiesz, że jest zazdrosny i zaborczy
-To zabierz go ze sobą- wzruszył ramionami chłopak- przecież możecie być tam razem i on będzie spokojniejszy
-Myślałem o tym ale on ma swoje obowiązki tutaj. Otworzysz?- Zapytał bo od kilku minut ktoś pukał do drzwi
-A tak- Erin wciągnął na siebie koszulkę i podszedł do drzwi- Vey co tu robisz?- Zdziwił się
-Musimy porozmawiać- starszy elf miał smutną minę i był jakiś nie swój
-Już wiem że z kimś byłeś- uśmiechnął się chłopak i wziął mężczyznę za rękę wprowadzając go do sypialni- Mam tu swojego wiernego szpiega
-A tak młody Keal- Vey odwzajemnił ukłon młodszego elfa- Więc wiesz, że już nie będę mógł za spokojem...
-Nie martw się tym- przerwał mu chłopak- wczoraj ustaliliśmy przecież że między nami nie ma miłości. A ja chcę żebyś był szczęśliwy jeśli tamten potrafi ci to dać to dobrze
-A co z tobą?- Mężczyzna wciąż był zaniepokojony o los chłopca
-Lyf na pewno coś wymyśli- jakby na zawołanie pojawił się mężczyzna
-Erin musimy porozmawiać na osobności- elf nie był w dobrym nastroju i chłopiec postanowił go posłuchać
-Chodźmy na balkon- poprosił Erin i zaczął prowadzić przyjaciela w spokojne miejsce

Mężczyzna usiadł na miękkich poduszkach huśtawki i ukrył twarz w dłoniach
-Co się dzieje?- Erin usiadł obok zaniepokojony nietypowym zachowaniem mężczyzny
-Calin poszedł do Wielkiej Rady i przekonał ich..... przekonał ich  że będzie w stanie się o ciebie Starać....
-Co?!- Chłopak aż wstał za zdumienia i strachu
-I nic nie mogę z tym zrobić. On wie jak mnie szantażować i właśnie to zrobił. Erin jeśli mu ciebie nie oddam nie będę mógł wyjść za Mey.... przepraszam cię ja ....
-Co on może mi zrobić tak na prawdę?- Zapytał powoli chłopak
-Nie wiem- Lyf wziął go za rękę- chce cię posiąść i to najlepsza metoda. Później gdy mu się znudzisz pewnie odda cię komuś bez Towarzysza
-Nie to żebym tak bardzo pilnował mojego dziewictwa- szepnął Erin- ale on mnie przeraża i wiem że mnie nie kocha...
-Jedyna dobra wiadomość jest taka, że przez rok i tak nie będzie cię mógł dotknąć ale będziesz musiał spędzać z nim czas i dać się Uwodzić
-Zrobię to- powiedział dzielnie chłopak- Nie będę cię unieszczęśliwiał. Nie mogę ci tego zrobić
-Erin skarbie....- Lyf był wdzięczny ale i przerażony tym wszystkim zawiódł jako Opiekun i teraz jego mały przyjaciel został wepchnięty w łapy bestii

-Myślę że to koniec tego... miłego spotkania- za ich plecami stanął Calin- Muszę porozmawiać z moim przyszłym mężem i omówić moje Uwodzenie
-Takie są prawa- warknął Lyf i postanowił po raz ostatni spróbować wszystko odkręcić. Pani Przeznaczenia to jedyna osoba która może mu pomóc.
-Nie bój się mnie Mój Słodki- szepnął elf do ucha chłopca- Teraz nie mogę ci nic zrobić, ale nasza noc poślubna... nasz tydzień po ślubie
-Nie chcę tego słuchać!- Zezłościł się nagle chłopak- Jeśli mamy być małżeństwem to muszę się zgodzić ale nie będę twoją zabawką nie będę się zgadzał na wszystko co sobie wymyślisz....
-Spokojnie Kwiatuszku-przerwał mu rozbawiony mężczyzna- wszystko sobie omówimy i zrobię wszystko żeby było ci wygodnie w tym układzie... Mogę się godzić na wiele ale pamiętaj że jestem zaborczy i mam swoje potrzeby. Po ślubie dasz mi to czego będę od ciebie chciał i to bez gadania, bez pyskowania. I z szacunkiem
-To rozumiem- chłopak przełknął ślinkę- Teraz umówiłem się z Keal'em ale porozmawiamy jeszcze o tym- i nie czekając na to co zrobi elf uciekł z balkonu w stronę swojej bezpiecznej sypialni wprost w ramiona przyjaciela. Najgorsze było to że Calin bardzo mu się podoba, przyciągał go i hipnotyzował całą swoją osobą. Nawet tym jaki potrafił być okrutny i jak bardzo się go bał.
Mógł tylko mieć nadzieje że mimo wszystko będzie w stanie ochronić swoje serce przed złamaniem a teraz musi zająć się problemem przyjaciela choćby po to żeby nie myśleć o swoich kłopotach i chociaż jeszcze na chwilę unikać nieprzyjemnych rozmów i spotkań.

czwartek, 11 czerwca 2015

Rozdział 5

Erin stał w niewielkim oddaleniu od tańczących przyglądając się zabawie. Był już trochę zmęczony bo wszyscy chcieli go poznać i trochę znudzony bo jego przyjaciele zajęli się swoimi drugimi połówkami uśmiechał się jednak lekko i wypatrywał mężczyzny z którym być może spędzi resztę życia. Miał nadzieje, że Vey się mu spodoba a on jemu bał się też że Calin przełamie bariery i będzie znów czegoś próbował. Od tego dnia w bibliotece wciąż łapał się na tym o nim myśli mimo, że wiedział czym to wszystko grozi
-Ty musisz być Erin- usłyszał za sobą czyjś ciepły miły głos i odwrócił się niemal gwałtownie. Przed nim stał wysoki umięśniony czarnoskóry elf. Przystojny ale widać było, że ma za sobą jakieś straszne przeżycia
-Tak- uśmiechnął się do niego przyjaźnie i zauważył jak bardzo jego oczy są niebieskie. To wydawało się prawie sztuczne ale też w pewien sposób bardzo mu pasowały- Miło mi cię poznać- wyciągnął do niego rękę i gdy się dotknęły poczuł przyjemny prąd płynący od drugiego ciała ale niestety to było wszystko i trochę go to zmartwiło ale nie zamierzał się tym zamartwiać
-Nie tak mnie sobie wyobrażałeś?- Zapytał z lekkim uśmiechem mężczyzna
-Nie o to chodzi Vey- i on odwzajemnił gest- Po prostu jestem zmęczony tym całym balem nie lubię takich zabaw ani wystąpień publicznych a tu robię za jakąś atrakcję
-Tak to może być denerwujące- obaj teraz patrzyli na bawiących się zebranych- ale muszę przyznać że Lyf bardzo się postarał
-Tak bardzo zależało mu na naszym spotkaniu i na przedstawieniu Mey oby nie miał problemów z bratem- chłopak chciał zapaść się pod ziemię bo gdy tylko to powiedział zdał sobie sprawę, że się rumieni
-Calin nic nie zrobi. Podoba ci się prawda? Jak wszystkim przecież nie ma w tym nic dziwnego- wziął go za rękę- twój opiekun miał dobre intencje ale....
-Nic z tego?- Dokończył za niego Erin
-Myślę, że nie powinniśmy się spieszyć otoczę cię czarem i oficjalnie ogłoszę że chcę się Zalecać miałem już Towarzysza i nie muszę tego robić ale jesteś jeszcze taki młody i zawsze będziesz się mógł wycofać- pocałował go delikatnie w policzek co chłopak przyjął ze spokojem ale nie czuł nic
-Po co to robisz?- Zapytał po chwili
-Po stracie Tyrion'a zamknąłem się w sobie i przestałem wierzyć że jeszcze będę szczęśliwy szukałem kogoś wśród elfów ale nie mogłem nikogo znaleźć a propozycja Lyf'a wydaje mi się odpowiednia wiem że potrafię dać ci szczęście...
-Ale nigdy nie będziesz mnie kochać jak jego?- Erin przygryzł wargę
-Nie- Vey musiał być szczery żeby coś mogło z tego wyjść- nie wiem czy jeszcze otworzę swoje serce ale chcę być szczęśliwy i dzielić z kimś życie,chcę cię poznać, zobaczyć i chronić cię jak wielu tutaj
-Więc spróbujmy nikt nie każe nam brać ślubu już dziś- chłopiec się uśmiechnął ale tylko na chwilę- a co będzie jeśli...?
-Będziemy mogli rozstać się podając sobie dłonie- elf znał te obawy i wiedział że są one poważne. Sam nie wiedział czy chce wiązać się na resztę swojego nieśmiertelnego życia z kimś kto nie jest jego Towarzyszem Erin jednak był uroczy taki świeży miał dość bycia samotnym miał tylko nadzieje, że nie zrobi mu w tym wszystkim krzywdy- Zechcesz ze mną zatańczyć?- Zapytał po chwili
-Nie umiem- znów się zarumienił. Wciąż zastanawiał się czy taki związek może być dla niego dobry. Elf był pociągający i dobry. Do tego był gotów go chronić a to było bardzo ważne
-Takie śliczne stworzenie jak ty nie musi umieć- Vey zaczął prowadzić go w stronę tańczących. Zobaczysz że wszyscy będą mi zazdrościć- chłopak w końcu dał się porwać dobrej zabawie i zaczął odzyskiwać dobry nastrój. Żaden z nich nie zauważył dwóch par oczu wpatrujących się w nich ze złością.

Calin mimo że udało mu się wyładować wciąż był wściekły i  czuł, jakby palił go jakiś ogień. Teraz gdy wrócił na bal zobaczył że jego chłopiec tańczy z innym elfem i miał ochotę zabić.
Poszukał wzrokiem Reu i ze zdziwieniem stwierdził, że ten ma w oczach podobne emocje. Czyżby i on miał jakieś swoje plany. Tym lepiej.
Założył maskę i ruszył w stronę swojego Ślicznego Kwiatuszka. Za kilka chwil będzie trzymał go w ramionach i kto wie być może będzie mógł podziwiać to śliczne ciałko na swoim łóżku. A na pewno zrobi wszystko żeby był jego i to już na zawsze.
-Można?- Reu jednak go ubiegł ale to nie stanowiło problemu bo mógł bez robienia scen porwać swojego ukochanego zanim ktoś mógłby się zorientować. Ciepło małego młodego ciała, zapach skóry sprawiał, że oczy zaszły mu mgłą a jego zimne serce zabiło jak nigdy wcześniej po chwili jednak odzyskał kontrolę- Dobrze się bawisz piękny?
-T..tak- jęknął Erin bo wiedział przecież, że miał przed sobą mężczyznę którego tak się bał i przed którym wszyscy starali się go chronić- nie powinienem....
-To tylko taniec- uśmiechnął się elf- Jeszcze przecież nie zaczął cię oficjalnie Uwodzić- przesunął dłoń jeszcze niżej i dotknął idealnych pośladków co sprawiło, że chłopak zadrżał i jęknął cichutko- On nie jest dla ciebie
-To nie twoja sprawa- Erin starał się ze wszystkich sił zachować spokój ale był podniecony, robiło się mu coraz bardziej gorąco i słabo
-Może i nie- przyznał Calin niechętnie- ale nie pozwolę mu cię zdobyć. Jesteś mój kochany i nawet jeśli za niego wyjdziesz będziesz tylko mój- nagle odwrócił go w stronę Vey'a i drugiego elfa- widzisz przecież że on pragnie kogoś innego- widać było, że jego przyszły mąż jest zainteresowany tym drugim i to z wzajemnością
-Nie będę się żenić dla miłości tylko żebyś więcej się do mnie nie zbliżył- wyrwał się zszokowanemu elfowi i wybiegł z magicznej sali.
Mężczyzna stał przez chwilę na środku pakietu całkiem sam i trząsł się z wściekłości. Teraz gra rozpocznie się na prawdę.
To on ożeni się z Erin'em czy mały tego chce czy nie.

Keal trochę się bał. On i Errdill byli w pokoju tego starszego.
-Wszystko dobrze kochany?- Zapytał mężczyzna podając mu kryształowy kielich. Siedzieli na wygodnej kanapie na balkonie i oglądali przepiękny pokaz gwiazd na czarnym niebie
-Tak- uśmiechnął się do niego delikatnie i upił łyk słodkiego alkoholu
-Jesteś mój  i wiem że coś jest nie tak- usiadł obok i zaczął delikatnie głaskać go po włosach
-Nigdy tego nie robiłem- szepnął młodszy elf nie patrząc na towarzysza
-Czego?- Ale Errdill był coraz bardziej rozbawiony ale też zadowolony bo przecież był niesamowicie zazdrosny o każdego kto dotknąłby jego Towarzysza nawet w przeszłości
-Nie nabijaj się ze mnie- Keal wstał trochę zły i zażenowany tym wszystkim- Ty masz doświadczenie, jesteśmy w twojej sypialni, starasz się mnie upić.....
-Jeśli chcesz obiecam ci że nie dotknę cię do dnia ślubu- Mężczyzna wstał i objął ukochanego- ale będzie to bardzo bardzo trudne nie jestem z żelaza- musnął wargami kuszącą skórę na szyi chłopca
-Po prostu nie spieszmy się- odwrócił się w jego ramionach i wspiął się na palcach by pocałować mężczyznę w usta- i ja też chyba nie wytrzymam tyle czasu- uśmiechnął się lekko
-Chcesz wrócić na bal?- Errdill chciał tu jeszcze zostać i być sam na sam z chłopcem
-Nie ale chętnie się położę bolą mnie nogi- Keal mrugnął do mężczyzny
-Zabijesz mnie kochany i to jeszcze przed ślubem- roześmiał się starszy elf i podniósł młodszego w ramionach po czym zaniósł go do wygodnego łóżka- Chcesz coś zjeść?- Zapytał gdy tylko ułożył go na posłaniu
-Nie ale chcę usłyszeć jakąś historię- wciąż trzymał Errdill'a za rękę i pociągnął go do siebie- Może o Wielkiej Wojnie?Ja miałem wtedy tylko dwa lata
-Jesteś taki młody kochany- pocałował go w czoło i przykrył ich lekkim kocem po czym Keal ułożył się na jego piersi
-Powiedz mi więc- poprosił cicho i przymknął oczy. Wszystko zaczęło układać się coraz lepiej.

Calin stał przed Starszymi coraz bardziej zniecierpliwiony. Ci głupcy niczego nie rozumieli a czas przecież naglił
-Książę czemu chcesz ryzykować wszystko dla ludzkiego dziecka?- Zapytała Królowa Chmur
-Jest wyjątkowy Pani-  zwrócił się do niej spokojnie
-Widzimy to- Król Wód wstał ze swojego tronu- I widzimy co dzieje się z tobą mój książę to nas cieszy. Dobrze więc niech tak będzie. Jutro wszyscy dowiedzą się że jest Twój ale Uwodzić będziesz go nie rok a dwa lata i pozostanie prawiczkiem do nocy poślubnej. Jeśli złamiesz zasady....
-Rozumiem- mężczyzna przerwał królowi wściekły coraz bardziej- Przyjmuję te zasady i proszę o pomoc
-Będzie ci dana- Królowa Przeznaczenia uśmiechnęła się do niego lekko. Był jej ulubieńcem i cieszyło ją to że dumny Czarny Książę zaczyna się zmieniać na lepsze pod wpływem tego specjalnego ludzkiego dziecka. Sama w końcu będzie musiała porozmawiać z Erin'em nim ktoś zorientuje się kim na prawdę jest.

poniedziałek, 1 czerwca 2015

Rozdział 4

Kael bardzo się denerwował nie tylko balem ze względu na swojego ludzkiego przyjaciela ale też ze względu na Towarzysza.
Już od kilka dni kradli dla siebie każdą wolną chwilę i wciąż było mu mało. Wiedział, że Errdill czuje to samo ale tak musiało pozostać. Bał się tylko tego co może stać się na balu, jako młodszy wiekiem i oficjalnie sam miał obowiązek tańczyć z każdym kto zaproponuje, na wielu takich zabawach młodzi adepci często zabawiali się z młodszymi. Ku zgodzie tych pierwszych oczywiście ale zdarzały się i inne przypadki
-Myślałby kto że jak już będziesz w związku to będziesz mniej markotny- Erin krytycznie przyglądał się ubraniu które ma założyć- Coś jest nie tak?
-Wszystko jest dobrze- uśmiechnął się elf- po prostu trochę mnie boli, że wciąż nie jesteśmy razem oficjalnie ale rozumiem go w sumie to Lord pochodzi z rodziny królewskiej i ma swoje obowiązki....
-Przecież jesteś jego Towarzyszem i ty powinieneś być dla niego najważniejszy, przynajmniej tak mi mówiłeś, popatrz na Lyf,a on wciąż przebywa z May a ona przecież mieszka na Ziemi. Jesteś pewny, że to ten?
-Tak, czuję jego miłość nawet teraz, wszystko będzie dobrze- położył dłoń na ramieniu przyjaciela- po prostu często młodsze elfy na takich balach sypiają ze starszymi....
-Poważnie?- Chłopak był zaskoczony
-Po prostu skoro oficjalnie nikt się do mnie nie Zaleca będę musiał odganiać ich kijem- spojrzał w lustro i z zadowoleniem przyglądał się własnemu odbiciu- jeśli się nie pospieszysz to się spóźnimy to nie jest w dobrym tonie mój drogi
-Ja muszę to ubrać?- Jęknął Erin
-Tak i to jak najszybciej reprezentujemy Lyf'a i musimy to robić godnie- ale Elf już myślał o spotkaniu ze swoim Towarzyszem którego nie widział od wczorajszego poranka i już bardzo tęsknił.

Calin spoglądał znad pucharu na przyjaciela. Dobrze wiedział jak bardzo zmienił się przez te kilka dni ale nie przeszkadzało mu to tak bardzo jak myślał. On sam wciąż myślał o ślicznym ludzkim chłopcu który tak bardzo go zauroczył, jak żaden inny i chciał go mieć. Może później będzie mógł o nim zapomnieć jak na razie wiedział, że powinien pokrzyżować szyki brata, jak on mógł tak sobie myśleć że może go bezkarnie wydać za jakiegoś starego ramola. Vey stracił swojego Towarzysza i można było mu tylko współczuć o ile takie rzeczy były dla kogoś ważne. Co nie znaczy oczywiście, że może sobie zabrać jego Mały Kwiatuszek
-Ty mnie w ogóle słuchasz?- Errdill zapytał zniecierpliwiony po raz drugi
-Ależ oczywiście- posłał mu uroczy uśmiech, taki jaki zawsze zapewniał mu partnerów do łózka
-Nawet nie próbuj- warknął drugi elf- Chcę dziś zacząć się Zalecać oficjalnie- uśmiechnął się delikatnie. Keal był taki wspaniały
-Jeśli tak to  twoja sprawa- wzruszył ramionami- Co myślisz o Reu'nie?
-W jakim sensie?- Nie zrozumiał toku myślenia Calin'a Errdill
-Dla Vey'a pamiętam że stracił Towarzysza w jakiejś bitwie 200 lat temu od tego czasu jest sam- przygryzł wargi
-Bawisz się w swatkę przyjacielu?- Zapytał młodszy elf rozbawiony- Słuchaj zostaw tego biedaka w spokoju. To jeszcze dziecko i człowiek po co ci on?
-Może mam plany- uśmiechnął się tajemniczo
-Ja ci radzę odpuści Vey będzie dla niego dobry a ciebie przecież wszyscy się boją i mają rację. Złamiesz tego dzieciaka i co ci to da?- Errdill był coraz bardziej zdenerwowany, przecież obiecał że będzie chronił Erin'a przed przyjacielem ale ten potrafił być bardzo uparty i po trupach dążyć do celu
-Jesteś bardzo opiekuńczy co do niego- uniósł brew i odłożył puchar- Czy i ja nie mogę się zmienić i szukać.. miłości- gdyby się nie znali młodszy elf by mu uwierzył
-Tak a twój brat zacznie sypiać z mężczyznami- przewrócił oczami- Calin proszę cię nie rób nic głupiego miej tych swoich niewolników, zabijaj i torturuj ale zostaw go w spokoju on nie jest dla ciebie to jeszcze dziecko. Po co ci to?
-Znasz moc Zakazanego Owocu? Może  w tym wszystkim o to chodzi. No i przecież sam przyznasz, że to wyjątkowo śliczne stworzonko a widok strachu w tych oczach- starszy elf aż zadrżał z podniecenia
-Nie jest tego wart- westchnął Errdill ale wiedział że nic nie wskóra przyjaciel właśnie przystąpił do polowania na nową ofiarę. Miał tylko nadzieje dla dobra Erin'a, że Lyf zdąży ze swoim planem Vey to dobry mężczyzna i będzie go kochać a tego właśnie chłopcu było trzeba to widać było na pierwszy, rzut oka. Był też ważny dla jego Towarzysza a co za tym idzie i ważny dla niego bo przecież, nie pozwoli sobie żeby jego ukochany miałby być smutny.

Erin również przeglądał się w lustrze miał na sobie tradycyjny elficki strój i bardzo źle się w nim czuł. Materiał koszuli był niemal przeźroczysty, błękitno zielony wysadzanymi małymi kryształkami. Spodnie z czegoś bardzo miękkiego i miłego w dotyku opinały go jak druga skóra. Włosy rozpuścił i miękkimi lokami na plecy a on cały jakby świecił po dziwnej kąpieli którą zafundował mu przyjaciel.
Obiektywnie mówiąc wyglądał wspaniale ale to wszystko było nie w jego stylu, nawet oczy nabrały jakiegoś blasku
-Padną z wrażenia- Lyf stanął za nim- Będę cię musiał przed nimi bronić. Vey nie może się doczekać aż cię spotka
-Tylko chyba nie robiłeś mu nadziej?- Zwrócił się do przyjaciela i on prezentował się wspaniale, widać było, że pochodzi z wysokiego rodu. Chłopak dopiero teraz zdał sobie z tego sprawę- Jesteś księciem?- Zapytał nie czekając na odpowiedź i zagryzł wargi
-Ojciec mnie uznał ale nie przywiązuje do tego wagi- dotknął twarzy podopiecznego i wypuścił jego dolną wargę z jego zębów- lepiej tak nie rób to niesamowicie działa na niektórych mężczyzn. A jeśli chodzi o Vey'a to nie martw się to wspaniały elf i jeśli ci się spodoba mam nadzieję że coś z tego będzie- uśmiechnął się na widok rumieńców na twarzy Erin'a- Idziemy?
-Teraz albo nigdy- westchnął chłopiec

Bal odbywał się w środku lasu. Była to tak na prawdę sala magicznie spreparowana, żeby zachowana została tradycja ale też zachowana została wygoda którą tak lubili.
Erin obserwował wszystkich z coraz większym przerażeniem ale i fascynacją. Jeśli wydawało mu się, że on wyglądał jak tania dziwka to kobiety ubrane były jeszcze skąpiej ale i z jakąś klasą która nie pozwalała mu oderwać od nich wzroku. Zresztą lepsze to niż obserwowanie męskiej części gości. Czuł na sobie ich wzrok i wiedział że płoną mu policzki
-Jesteś już- Keal podszedł do niego wraz z Errdill'em. Obaj promienieli szczęściem i widać było że bardzo się kochają- Co myślisz?
-Pięknie tu a ty jesteś taki szczęśliwy- przytulił przyjaciela ale wcześniej szukał w oczach starszego elfa przyzwolenia
-Bo to wielkie szczęście- odezwał się Errdill uśmiechając się do chłopca- Vey będzie tobą zachwycony, nie tylko on wyglądasz wspaniale. Masz medalion?
-Oczywiście. Nie chcę powtórki z biblioteki- posłał mu niewinny niepewny uśmiech
-Erin!- Mey podbiegła do niego i ściskała serdecznie- Jaki ty jesteś przystojny- obejrzała go sobie
-Ty też wyglądasz wspaniale- uśmiechnął się do niej. Brakowało mu tu tej zwariowanej kobiety- Lyf już cię Adoruje?
-Tak- roześmiała się- I jest mi z tym wspaniale. Poznałeś już Vey'a?
-Nie i trochę się denerwuje nie chcę przecież go zwodzić- to jedno nie dawało mu spokoju
-Nie martw się wszystko będzie dobrze- pocałowała go w policzek- to rozsądny ale samotny mężczyzna. Mam nadzieję, że jeszcze kogoś znajdzie a jeśli to będziesz ty- rozmarzyła się na chwilę- zresztą widzę w twojej przyszłości wielką miłość i szczęście o jakim nie śniłeś. A gdy ostatnim razem widziałam Vey'a jego przyszłość też była świetlana- pomachała w stronę Lyf'a i już jej nie było.

Postać w cieniu obserwowała chłopca i za każdym razem gdy ktoś go dotykał miał ochotę zabić. Śliczny Kwiatuszek był tylko jego i zrobi wszystko żeby jak najszybciej mieć  go w łóżku. Marzył zresztą nie tylko o tym bo w jego mrocznym cynicznym sercu rodziło się coś o czego istnieniu zapomniał w długim samotnym życiu. To nie było takie sobie zauroczenie czy chęć zrobienia na złość bratu.
Tylko że wciąż jeszcze nie chciał rezygnować ze swoich zabaw. Reu był mu dłużny a że elf z każdym rokiem był coraz bardziej samotny popchnie go w ramiona przyszłego męża Erin'a. To da mu trochę czasu, bo przecież chłopiec nie będzie z kimś takim.
W swoim zakręconym umyśle nie zdawał sobie sprawy, że był przecież jeszcze gorszy. Pożądanie niemal go zaślepiło. Złapał pierwszego lepszego chętnego mężczyznę i zniknął z nim w swoim Pokoju Zabaw. Teraz nie był potrzebny na sali a gdy poczuje się lepiej podejmie odpowiednie kroki. Ufał Reu i wiedział że ten zrobi wszystko co mu karze co da mu chwilę na opanowanie się zbawiając z biedakiem którego właśnie przywiązywał do pala na środku ciemnej sali. Nie obchodziło go kto to był i czy przeżyje.